Aktualności Aktualności

Jazz w lesie 2014

Trzy, dwa, jeden, start.... światła i mikrofony włączone, artyści gotowi i ten lekki niepokój. Jak będzie tym razem, jak sobie z tym nowym doświadczeniem poradzimy? Odwrotu już nie było, musieliśmy zacząć. I jak wyszło?

     Po reakcji publiczności stanowczo stwierdzamy, że było warto. Było warto pokonywać własne słabości, doświadczyć czegoś nowego. Jazz w lesie, to nie tylko nowe i dość nietypowe doświadczenie dla artystów, ale także dla leśników, którzy poza całą organizacją musieli spróbować jak to jest być konferansjerem i prowadzić koncert gwiazd scen jazzowych. Dla Grażyny Łobaszewskiej, czy Tamary Raven to także była swego rodzaju premiera, pierwszy kontakt z "żywym" leśnikiem. Jak stwierdziły, bycie leśnikiem samo w sobie daje szczęście. Rzadkością jest dzisiaj, że ludzie są zadowoleni ze swojej pracy, a przynajmniej ich większość. Człowiek który spełnia się w pracy, jest w ogóle człowiekiem szczęśliwym. Ta pasja, ten artyzm to wspólny mianownik naszych profesji.

      Ale jednak gwiazdami na koncercie Jazz lesie 19 lipca, w Urlach nie byli leśnicy, lecz czołówka najlepszych polskich artystów: Tamara Raven z Zespołem, Old Timers, oraz Grażyna Łobaszewska z Zespołem. Każdy z nich inny, każdy kuszący i odkrywający nowe pokłady muzycznej wrażliwości. Propozycję leśników przyjęli bez większych rozważań i bez zbędnego zastanawiania się, czy warto. Ich artyzm, ich muzyka nie ma dysonansów, bo raz że las, a dwa że jazz. Dźwięki i odgłosy natury, lasu są właśnie jak jazz, tu puknie, tak spadnie, tam gdzieś indziej jeszcze świergot ptaków, szum liści, czy spadająca kropla wody,... to wszystko tworzy jeden wielki koncert filharmonii przyrody.

     Jaki kierunek obrać w następnym roku? To pytanie już zadają sobie leśnicy. Dwie edycje Jazzu w lesie, w których poprzeczka artystyczna została ustawiona na bardzo wysokim poziomie. Stawia to leśników przed wielkim wyzwaniem. Zdecydowanie, będziemy korzystać z podpowiedzi i cennych rad naszych Gwiazd. Poczekamy i zajrzymy do swojego wnętrza w odpowiednim momencie, posłuchamy własnej duszy i wybierzemy tych dla których wartość tekstowa stanowi dużą wagę. Ciężar właściwy tekstu przeradza się w ciężar gatunkowy. A to jest najważniejsze. Ludzi cudownych, wrażliwych i śpiewających mamy dużo. Takich bogatych duchowo i emocjonalnie artystów leśnicy będą zapraszać na kolejne edycje Jazzu w lesie. Bo jak nie my, to kto?